środa, 20 lutego 2013

Ślub po kołomyjsku

Czas na kolejny odcinek weselnej powieści:)

Sobota!
Od wczesnego  ranka wczęto przygotowania:
-sali weselnej...bramy wjazdowej...
-jedzenia wszelakiego ( w kuchni polowej, w domu, przy domu..)
-i ślubnego wizerunku Młodych...
Pomagaliśmy w czym mogliśmy...ale po 11:00 przykazano nam być już gotowymi na ślub! (w strojach wizytowych, nie koniecznie weselnych (hyyyy??)

Tuż przed południem zaczęły się obrzędy poprzedzające wyjście Młodzych do ślubu. I jak się okazało jest  to długa i bogata w obrzędy ceremonia, nijak nieporównywalna z naszym tradycyjnym błogosławieństwem rodziców.
Oczywiście wszystko prowadzi Starosta, bez którego z całą pewnością by sobie nie poradzono.
 Obrzędom towrzyszy też kapela weselna...

W pokoju gościnnym, w domu Mirki, ustawiono stół i dwie długie ławy ławy. Na stole znalazły się: lusterko, grzebień, talerz z żytem, kubeczek z miodem, kołacz, kieliszek z solą, kubek ze świeconą wodą i mikro-kropidło z choinkowych gałązek.

Kołomyjka Rodziców
Ceremonia zaczyna się od wprowadzenia do pokoju Panny Młodej, (która ma na sobie wszystko co mieć musi, prócz butów, wianka i welonu). To matka zakłada córce białe, ślubne buty.
Potem prosi się Rodziców Młodej o zatańczenie pierwszego tańca weselnego: mama i tato dostaja po kołaczu, który trzymaja pod pacha i tańczą skoczną kołomyjkę.

Dopiero wówczas woła się Młodego, który przynosi przyszłej żonie ślubną wiązankę....
A następnie wielką poduszkę w białej haftowanej poszewce, którą kładzie na ławie przy stole.Na tą poszewkę sadza narzeczoną, która musi trzymać kołacz i sól. Nastepuje obrzęd symbolicznego zaczesywania "kłosa" ( warkocza) do ślubu. Młoda spogląda w lusterko, a najbliżsi proszeni przez Starostę i zgromadzonych gości  trzykrotnie przeczesują włosy dziewczyny. Potem zakładany jest welon, a pod niego "wianok".
Babcia w akcji, Starosta doglada ceremonii
cdn :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz